Felieton radiowy Marka Różyckiego jr.
BIEG PRZEZ PLOTKI…
Nic nas nie nauczył czas
I nauka poszła w las.
ALEKSANDRER hr. FREDRO
PLOTKA JEST PODSTAWOWYM NOŚNIKIEM INFORMACJI WE WSPÓŁCZESNYM ŚWIECIE. / Franciszek Starowieyski Byk /
Lotem błyskawicy rozeszła się wiadomość, że do warszawskiego Lasku Bielańskiego przybędzie Robin Hood! Kto wezwał Robina? - na ten temat zdania były podzielone, a dyskusje zażarte. Jedni zaklinali się, że zaproszenie wyszło od „Solidarności” sygnowane przez samego Przewodniczącego, drudzy zaś - ci stanowili większość - wskazywali na OPZZ wraz z SLD, powołując się na wiarygodne informacje… tygodnika „NIE”, który ponoć dotarł już do Lasu Sherwoodzkiego. Noblista, posiadacz rozlicznych doktoratów, a także Instytutu własnego imienia i nazwiska - jednoznacznie wskazywał na postkomunę.
WIADOMOŚCI NIKT NIE KWESTIONOWAŁ.
W dniu poprzedzającym mające nastąpić wydarzenie Lasek Bielański był już pełen ludzi naszych mediów... Przedstawiciele prasy, radia i telewizji okupowali rozłożyste dęby, walcząc zajadle o lepsze konary i gałęzie, dogodniejsze pozycje dla służb sprawozdawczych. Wołania o zachowanie i przestrzeganie hierarchii /ważności publikatorów/ i kultury zachowań pozostały, niestety, wołaniami na puszczy. Tylko ekipy „Wiadomości”, "Faktów" oraz TVN 24 - mogły spać spokojnie. Zawczasu pomyślano o utworzeniu, powołaniu i urządzeniu Centralnego Leśnego Studia koordynującego prace dyspozycyjnych zespołów. Pomysł był genialny i prosty zarazem: w każdej(!!!) dziupli kamera plus – czołowa Tupeciara - red… Monika Olejnik. Niestety, Kamil Durczok nie mieścił się w żadnej dziupli. Zaś małżeństwo Lisów ustawiało się raz z wiatrem, to znów - pod wiatr... Tylko zawistnicy /gdzie ich nie ma/ sarkali, że to niesprawiedliwie, bo telewizja od dawna już była w lesie... – na służbie waaadzy…
Pomniejsze drzewa obsiedli etnografowie, historycy, kulturoznawcy itp. Gałęzie gięły się pod ciężarem gatunkowym marzeń o doktoratach i habilitacjach, których tematy wypisane były na twarzach adeptów nauki. Z ciekawości kilka odczytałem: „Świadomość leśnych warstw społecznych a stan pogłowia dziczyzny w aspekcie historycznym”, „Zbójnickie przyśpiewki z Sherwoodzkiego lasu”, „Hyperaksjomatyczny tor lotu strzały w zależności od strukturalnego tworzywa łuku”, „Geneza anglosaskich pohukiwań na konia”, „Koncepcja stosunku do kobiety w nawiązaniu do idei łowów na jelenia”, „Wpływ pobytu w lesie na odwagę cywilną” itp. itd.
W młodniku, zagajnikach i poszyciu leśnym przyczaiły się panny, mężatki i rozwódki zwabione sławą pogromcy serc niewieścich /patrz: "Każda dzieweczka szła do laseczka"/. Cały las szeptał o jego odwadze, umiejętnościach, szczodrobliwości, popularności i sprawności /słuchaj: „Kochany Robie - oddam się Tobie” albo „Tylko z Tobą Robinie czas miło upłynie”/. Damy i matrony wystrojone jak na misterium niedzielne, wabiły oko karakułami, norkami, lisami, biżuterią... /w domyśle: A nuż ograbi, rozbierze, weźmie.../. Podlotki i panny z dumą obnosiły nieoszacowane klejnoty swej płci. Intelektualistki zaś - nęciły bogactwem ducha i umysłu…
Przed Laskiem Bielańskim powiewał transparent Fan Clubu Robin Hooda: „NIE JE WAŻNE CZYJE CO JE - WAŻNE TO JE, CO JE MOJE”.
Przedstawicielki pism kobiecych, dziewczęcych – to znaczy: „poczytnych”… tabloidów, brukowców i bulwarówek a także słynni gospodarze telewizyjnych „tok-szoków” - nie mogli wprost doczekać się chwili, w której będą mogli zadać Robinowi zasadnicze, egzystencjalne wręcz pytanie: jak układa mu się pożycie z Lady Marion… i czy ją zdradza, i z kim, i gdzie, i jak?...
Dzieciarnia koczowała na polankach przy wesoło buzujących ogniskach. Nikt już nie pamiętał jeszcze nie tak dawnych fascynacji pancernymi i psem Szarikiem, w zapomnienie poszedł Winnetou; nawet pszczółka Maja nie bzyknęła, ani, ani...
W nocy poprzedzającej wizytę wyjętego spod prawa /anglosaskiego/ słychać było trzask łamanych gnatów, gałęzi i jęk ziemi. Co raz to ktoś zepchnięty przez silniejszego spadał z drzewa, lecz wola zobaczenia idola wraz z ochotą maszerowały w pierwszym szeregu...
Mój blok sąsiaduje z Laskiem. Ponieważ nie sposób było zasnąć - zaszedłem do sąsiada.
- Nie wiesz, dlaczego akurat do nas przybywa Robin? - zagadnął mnie już w drzwiach. - Może przyjeżdża z cyklem wykładów: „Jak przeżyć w kapitalizmie, przepraszam, KOLONIALIZMIE - bez środków do życia?” No bo jeśli grabić bogatych, to się biedak pomylił…
- Ale biedni są. Znaczy jest komu dawać - sprecyzowałem myśl. - Mamy blisko 20 procentowe bezrobocie łącznie z szarą strefą a ponad 23 mln Polaków żyje w rodzinach, w których poziom dochodów jest niższy od minimum socjalnego przyjętego za granicę niedostatku. Zaś kilkaset adresów krwiopijców i wyzyskiwaczy to ja sam mógłbym mu dostarczyć...
Sąsiad zaciągnął się mocnym-zagranicznym.
- Mój ojciec, też taryfiarz, opowiadał mi, że przed wojną nędzarzy i żebraków było jak „mrówków”. - Zgasił peta i sięgnął do paczki. - A teraz znów jest wyzysk i klasa rządząco-posiadająca, mówią o nich – „polityczni biznesmeni”... To ci z UKŁADÓW: kolesie, kumple i „znajomi królika”…! Rozumiesz… Krętacze, na mój rozum, kiwają szaraków i znów jest wyzysk i ta, noo, Klasa Próżniacza, którą opisał już był Veblen…
- Ale mamy demokrację - odrzekłem - choć mój głos sumienia jakby przechodził mutację, właśnie…
Sąsiad posłał mi ekumeniczny uśmiech. - Tego do garnka nie włożysz, a poza tym demokracja, jak mówisz, jest dla kulturalnych, uczciwych ludzi, którzy mają sumienie i hołdują Wartościom. A ja mówię o tym barachle, tandecie pseudointelektualnej, badziewiu, które teraz wypłynęło na wierzch. Młody jesteś, pożyjesz, to i przejrzysz na oczy...
Zapadło ciężkie milczenie. Nie wytrzymałem w końcu i zaripostowałem:
- Tych bogaczy – co bezczelnie uwłaszczyli się naszym kosztem - to i tak załatwia mafia.
- A powinna prokuratura, Najwyższa Izba Kontroli - odrzekł sąsiad. - Tyle mówią o praworządności, prawie i sprawiedliwości... Ja rozumiem, że jesteśmy w okresie przejściowym...
- ...powiedział Adam do Ewy wychodząc z Raju…. - dokończyłem myśl sąsiada. - Myślę, że jako obcokrajowiec to może dla jeleni do nas przyjeżdża. Na polowanko. Taak, „śpiących jeleni”… ci u nas dostatek...
Rozmowa się jakoś nie kleiła więc wtrąciła się żona sąsiada:
- A ja sądzę, że tu chodzi o ten, no, naturyzm, zbliżenie do przyrody i o ekologię też. /Muszę dodać, że żona sąsiada jest kobietą nowoczesną, wyemancypowaną, bez przesądów, podąża z duchem czasu - w myślach rzecz jasna i marzeniach/. - W kolejkach nie stał - kontynuowała wywód - łapówek nie musiał dawać, do urzędów nie chodził, żył jak człowiek - na łonie natury. Jak był głodny - to szedł na polowanie, jak się czuł za mało szlachetny - to łoił skórę szeryfowi z Nottingham, jak się nudził i przeżywał zwątpienie - to zebrał wokół siebie towarzyszy i ich nauczał...
- To chyba z innej bajki - przerwał żonie sąsiad. - Ty lepiej zrób jakieś kanapki i przynieś coś do popitki, bo noc mamy z głowy.
Na stole pojawiły się kanapki i płyny. Rano posłaliśmy dzieciaka sąsiadów na przeszpiegi. Miałem potężny ból głowy, ale chyba dobrze zrozumiałem: całe to zamieszanie wywołał porucznik Borewicz i Adam Zawada, którzy penetrowali środowiska przestępcze Marymontu. Akcja nosiła kryptonim „Robin Hood”.
Normalka... Tylko skąd te plotki i „przecieki”?...
-------------------------------------------------------------------
PLOTKOWAĆ; o kim, o czym; - na kogo. Robić plotki. Zajmować się plotkarstwem. Rozpowszechniać. Rozgłaszać plotki. Roznosić. Szerzyć.
Rozsiewać. Rozpowszechniać. Rozgadywać dziwy. Puszczać plotki, bajki. Latać z językiem, z jęzorem, z ozorem. Chlapać; chlastać ozorem. Porównaj: Kompromitować. Obmawiać. Itp. Itd….
Plotka jest definiowana w SŁOWNIKACH JĘZYKOWYCH - jako niesprawdzona lub kłamliwa pogłoska, powodująca utratę dobrego wizerunku osoby, której dotyczy, a plotkowanie: jako robienie, rozpowszechnianie plotek. Powszechnie uważa się, że plotka jest synonimem pogłoski, która jest definiowana jako rozpowszechnianie tendencyjnie(!) niepewnych, niesprawdzonych wiadomości bez znajomości OKOLICZNOŚCI, FAKTÓW I NIE UJAWNIANYCH – POWTÓRZĘ - UWARUNKOWAŃ ORAZ OKOLICZNOŚCI.
Plotkowanie odróżnia się od pogłoski. Plotka różni się od pogłoski treścią – plotka dotyczy zawsze ludzi, natomiast pogłoska dotyczy raczej zdarzeń i może dotyczyć ludzi. Pogłoska i plotka różnią się również wiarygodnością. Pogłoska zazwyczaj jest prawdziwa, natomiast plotka jest w dużej mierze produktem fantazji wysnutej z wątłych poszlak, ( braku znajomości REALNEGO PODŁOŻA I PRAWDZIWYCH UWARUNKOWAŃ ) - zależnej od indywidualnych zainteresowań, dowolnie rozbudowywanych w ogólniejszą POZORNĄ INFORMACJĘ.
Plotkowanie jest zachowaniem postrzeganym negatywnie, jednakże bardzo powszechnym (badania wykazują, że OBECNIE 75 – 80 procent prywatnych konwersacji poświęcanych jest plotkowaniu). Analizy dyskursu wskazują, że uczestnicy „czynności plotkowania” stosują wiele STRATEGII ZABEZPIECZAJĄCYCH ICH PRZED WIZERUNKIEM PLOTKARZA, zanim przejdą do „oceny” nieobecnej osoby, osób, zjawisk, wydarzeń itd.
PROF. JERZY BRALCZYK:
„Plotkowanie jest formą umacniania więzi poprzez przypominanie i upewnianie się uczestników, co do norm, które grupa ustaliła, posiadanie wspólnych norm jest bowiem jednym z wyznaczników spójności grupowej. Plotkowanie stwarza okazję do przypomnienia i potwierdzenia, że uczestnicy nadal podporządkowują się tym normom. Plotkowanie jest czynnością intymną i sekretną, dzieje się wśród osób, które darzą się zaufaniem – stąd osoba, z którą inicjator chce plotkować może czuć się włączona w grupę czy w krąg osób zaufanych.”
Plotkowanie może też być wykorzystywane jako strategia rywalizacji do złośliwego niszczenia reputacji konkurentów czy – opozycji!... – powiedzmy: politycznej…. Jest również jednym z przejawów agresji pośredniej, czyli agresji nie wprost służącej zniszczeniu dobrostanu psychicznego oraz relacji interpersonalnych jednostki.
Era Internetu nadała plotce zupełnie nowego wymiaru. W sieci pojawiły się dziesiątki serwisów plotkarskich, o względy których zabiegają OBECNE „gwiazdy-gwiazdeczki” – to znaczy celebrytki i celebryci, plotka stała się bowiem przede wszystkim narzędziem MARKETINGOWYM.
----------------------------------------------------------------
No cóż, nic tak nie łączy wszystkich - w czasach nam współczesnych - jak właśnie POLOTKA. Powtórzę: To szczególne znamię obecnych czasów!
Ktoś dowcipny wyznał był, że najlepiej plotkować na swój własny temat… I nie dać się ubiec „Życzliwym”. A to już swoisty AUTOMARKETING!
W CZASACH DZIKOŚCI I BARBARZYŃSTWA – LUDZIE WALCZYLI NA MACZUGI; W EPOCE CYWILIZACJI ORAZ INTERNETU – „LUDZIE”… ZMIENILI PAŁKI NA PLOTKI I POMÓWIENIA…
Tylko Ludzie wielkiego formatu zdają sobie sprawę, że plotka – to środki masowego przekazu szatana. Nic też dziwnego, że plotka rozrasta się po drodze, jak zauważył był już Wergiliusz. I jest to oczywista konstatacja, że PLOTKA jest jak rozlana woda: z każdej strony można do niej dojść I… NIE ZNALEŹĆ ŹRÓDŁA!..
Ja zaś całkowicie zgadzam się z konkluzją mądrego obserwatora tego „zjawiska”, że : INFORMACJA MA SWOJE KANAŁY, PLOTKA ZAŚ – CAŁĄ PRZESTRZEŃ… Lecz do czasu, do czasu, aż przyjdzie wstyd, który niejako „generuje” – opanowanie i autorefleksję Plotkarza – Zawistnika….
„Lepiej późno – niż wcale!...”