Krystyna Habrat
NOWA ZARAZA
Za czasów Zygmunta Freuda rozpowszechniła się histeria. Całe rzesze kobiet, oczywiście bogatych i nie mających nic do roboty, poszukiwały psychiatry, by leczyć swe nerwowe cierpienia. Kładły się na kozetce i, patrząc w sufit, opowiadały o swych wydumanych dolegliwościach, o snach i wszystkim innym. A psychiatra milczał. Pozwalał się każdej wygadać.
Podobno ta terapia była skuteczna i, o dziwo, coraz więcej pań poszukiwało pomocy znanego psychiatry, bo odkrywało o siebie te dolegliwości. Wiele pacjentek potrafiło nawet wygiąć się w charakterystyczny dla histerii łuk, co wszystkich utwierdzało, jak bardzo cierpią i potrzebują pomocy takiego lekarza.