Felieton Marka Różyckiego jr.
NIKODEM DYZMA WIECZNIE ŻYWY…
Dołęga-Mostowicz wpadł na pomysł napisania powieści będącej satyrą na POLITYCZNY SALON dwudziestolecia. Głównym bohaterem uczynił bezrobotnego urzędnika z prowincji – cwanego karierowicza, bezczelnego chama, buca, prostaka z wielkim tupetem - który w zawrotnym tempie – po „trupach bliźnich” - osiąga sukces na szczytach władzy…
ON „TYLKO” - OBNOSI SIĘ WSZĘDZIE, A SZCZEGÓLNIE WŚRÓD „ELIT” WŁADZY, BIZNESU, TAK ZWANEGO „TOWARZYSTWA” - Z ROZDĘTĄ DO GRANIC MOŻLIWOŚCI – PUSTKĄ WŁASNEJ OSOBOWOŚCI… I SAMO TO JUŻ WYSTARCZA MU BY ROBIĆ OSZAŁAMIAJĄCĄ KARIERĘ…
Nikodema Dyzmę spotykamy w obskurnej spelunie, gdzie próbuje zarobić na chleb, grając na mandolinie. Z jego zdawkowych rozmów z gospodynią wynika, iż nie ma żadnych bliskich. Kiedyś pracował na poczcie w Łyskowie, ale z powodu KRYZYSU (oczywiście…) - wyleciał na bruk. Wówczas zdecydował się szukać szczęścia w stolicy. Wyrzucany za drzwi przez kolejnych potencjalnych pracodawców, Dyzma ląduje pod Hotelem Europejskim, gdzie znajduje przypadkowo zaproszenie na RZĄDOWY RAUT... Bohater dochodzi do wniosku, że jeśli nie zostanie zatrzymany przez ochronę, to będzie mógł się przynajmniej najeść do syta. W trakcie imprezy nielubiany, choć wpływowy minister Terkowski, wytrąca Dyzmie z dłoni talerzyk z sałatką, za co zostaje obrzucony stekiem wyzwisk. Nie zostaje jednak wyrzucony – przeciwnie, otrzymuje gratulacje i staje się bohaterem wieczoru… Zebrane towarzystwo jest zachwycone rzekomo bezkompromisową postawą bohatera…. Tak zaczyna się niesamowita kariera Nikodema Dyzmy.
Wysoko postawieni goście przyjmują go do swego grona. Poznaje pułkownika Waredę, ministra Jaszuńskiego i ziemianina Kunickiego, który proponuje mu posadę zarządcy w swoim majątku w Koborowie. Dyzma opuszcza więc wynajęty pokój przy Krochmalnej, żegna się prostytutką Mańką i jedzie rozpocząć nowe, luksusowe, wystawne życie – wciąż ocierając się o elity władzy, wielkiego biznesu, tak zwanego Towarzystwa i jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli – Celebrytów z najwyższej półki…
Reżyser Jan Rybkowski przeniósł na ekran powieść Dołęgi-Mostowicza dwa razy. Zrealizowany w 1956 roku film z Adolfem Dymszą nie robi dziś wielkiego wrażenia – jest to zasuszona ramotka, której urok docenią wyłącznie fani stylu retro. Inaczej ma się sprawa z nakręconym 24 lata później 7-odcinkowym serialem telewizyjnym. Dyzma w genialnej interpretacji ROMANA WILHELMIEGO - to postać tyleż żałosna, co – bardzo groźna!
Niedouczony prymityw z zadziwiającą łatwością podbija warszawskie elity – w jego prostych, wyrażanych niekiedy monosylabami komentarzach, oficjele doszukują się… drugiego i trzeciego dna..., zaś wykształcone damy z towarzystwa odnajdują wewnętrzną siłę i niebywałą inteligencję... Jedyną osobą, która od razu rozpoznaje pochodzenie społeczne Dyzmy, jest (o ironio!) chory psychicznie hrabia Żorż Ponimirski (wyborny Wojciech Pokora).
Formuła serialu pozwoliła reżyserowi opowiedzieć historię Nikosia bez konieczności drastycznych cięć fabularnych. Mając do dyspozycji pierwszorzędny materiał literacki, Rybkowski musiał już tylko zadbać o rzetelną realizację i dobrą obsadę. Ta pierwsza wydaje się po latach nieco teatralna, ale gra aktorska nadal robi ogromne wrażenie. I TE WIELKIE ODNOŚNIKI – DO WSPÓŁCZESNEJ NAM POLSKIEJ RZECZYWISTOŚCI NA „SALONACH POLITYCZNYCH, BIZNESOWYCH, „CELEBRYCKICH” - W KAŻDEJ DOMENIE, DZIEDZINIE NASZEGO ŻYCIA!!!
Co ważniejsze, wymowa serialu nie straciła NIC na swojej aktualności! Duch Dyzmy wciąż czai się w zakamarkach Parlamentu - obecnie III RP… Jego chamska gęba kusi wyborców i fascynuje rządzących. Chyba nie potrafimy się z nią rozstać…
KARIERA NIKODEMA DYZMY
Mój śmiech histerii i pogardy
Do waszych uszu nie dociera.
To On jest dzielny, mądry, twardy -
Ja tylko - wariat, degenerat.
On jest sól ziemi i kość z kości,
Nosiciel nieobjętych dążeń...
A ja - w monoklu śmieć ludzkości,
Zdeklasowany, chory książę.
Więc śmiech piskliwy we mnie wzbiera
Na widok pychy i charyzmy -
Na waszą miarę to kariera!
Kariera Nikodema Dyzmy!
W pas się kłaniają ministrowie
U stóp byłego fordansera;
Wyrokiem jest - cokolwiek powie,
Nikim jest - kogo sponiewiera.
Kocha go moja piękna siostra,
Wszyscy się boją go lokaje,
Nie widać więc, gdy budzi postrach -
Czego i gdzie mu nie dostaje.
Odrzucił tych, po których wspiął się,
Lecz sami sobie winni teraz,
Gdy w swoim wszechwiedzącym dąsie
Mało pozycji mu - premiera!
Rzecznicy salonowej tłuszczy
Unoszą brwi - to wielki człowiek!
Ja krzyczę - Cham to! Cham griaduszczij!
- Lecz przecież mam nierówno w głowie…
Nikodem! Mąż opacznościowy!...
Bez wad charakter, bez rozterek!
Oto Polaka portret nowy!
Tylko mu w ręce dać siekierę!
Lecz zmilczę. Ma nade mną władzę
I zapowiedział mi to w porę,
Że jeśli go w czymkolwiek zdradzę
Natychmiast wyśle mnie do Tworek!...
Więc śmiech płaczliwy we mnie wzbiera
Na widok pychy i charyzmy -
Na waszą miarę to kariera!
Kariera Nikodema Dyzmy!
/ Jacek Kaczmarski – 1991r. /
W rządzie, na sejmowej mównicy bowiem dzisiaj nie brakuje takich osób, które lubią „chałturzyć”…, widzą jeno własny interes, kierują się prywatą, lubią bełkotać i wrzeszczeć - jeśli najdzie ich taka ochota, ale ich IQ zwykle nie jest większe niż przeciętnego Kowalskiego z przedmieść warszawskiej Pragi. Nikodem Dyzma najzwyklejszy chłop, który wyszedł z dziury, znalazł się pewnego dnia - we właściwym czasie i miejscu i zrobił to, za co obdarowano go Morzem Sukcesów!... Dyzma bardzo szybko nauczył się na czym polega „skok na kasę” i brać pieniądze, przy totalnym braku jakichkolwiek umiejętności; mówić nie wiele, a jak zapytają, udać niedyspozycję gardła; wiele podsłuchiwać, by móc później podpisać się pod pomysłem kolegów; rozdawać karty, mimo, że o samym „pokerze politycznym” ma on ledwie blade pojęcie; zniewalać kobiety swoją dzikością, „macho”-brutalnością a zarazem skrytością. To przecież na nie tak działa!...
Cały Dyzma, od zera do milionera. Nikodem pnie się po drabinie w UKŁADACH kolesiostwa, kumplostwa mówiąc coraz mniej, a z kolei rozgadane, niby… wykształcone towarzystwo z „elity” czuje wobec niego respekt… i łyka bzdury, i potknięcia Nikodema jako życiową mądrość… Dołęga-Mostowicz stworzył powieść ponadczasową. Prozę, która między wierszami zawiera świetne spojrzenia Dyzmy na tępotę i głupotę „namaszczonych i wybranych przez Naród – psia ich mać - ELIT”…